Dni są coraz krótsze, a noce okropnie chłodne, więc nie pozostaje nam nic innego jak rozsiąść się wygodnie na kanapie i obejrzeć wiadomości – a tak na poważnie to okres zimowy wcale nie jest czasem, w którym musimy się zaszyć w domu. Tak wiem! W dobie pandemii wirusa ciężko jest opuszczać swoje cztery kąty, czy to ze względu na obowiązujące obostrzenia, czy też przez sam strach, że możemy się zarazić. Tylko co zrobić z całym czasem, który spędzamy w domu? Z odpowiedzią przychodzi „metoda tancerki”.
Ta metoda nauki kierowana jest do wszystkich, dosłownie wszystkich osób, które pragną się czegoś nauczyć. Jednakże najbardziej usatysfakcjonowani będą dorośli!
Metoda tancerki, tak bowiem nazywa ją Radosław K., została opracowana przez – uwaga- tancerkę Marthę Graham. Polega ona na systematycznym odkładaniu nauki na później. Proszę, nie zrozumcie mnie źle! Nie chodzi tutaj o odkładanie nauki, jakie znamy, czyli nauka całego materiału na dzień przed testem. Chodzi o umiejętne rozłożenie materiału do nauki w czasie, tak aby robić możliwie długie przerwy – dzięki temu nasz mózg odpocznie, a my będziemy mogli zająć się innymi sprawami, chociażby pracą.
Robienie owych przerw pozwala naszemu mózgowi zapomnieć część informacji, których usiłujemy się nauczyć, przez co za każdym razem, gdy wznawiamy naukę, odświeżamy sobie cały materiał. Jest udowodnione naukowo, że osoby, które w ten sposób przyswajają jakikolwiek materiał, opanowują go szybciej i na znacznie dłużej niż ci, którzy spędzają całe popołudnie z książkami w przeddzień egzaminu.
Jest wiele osób oraz przeprowadzonych przez nie eksperymentów, które to potwierdzają, lecz ja chciałbym przytoczyć jeden przykład związany z nauką słówek języka obcego:
Harry Bahrick (Ohio) kazał badanym nauczyć się 50 par słówek angielsko-hiszpańskich, a wszystko to w ciągu 6 sesji. Podzielił on badanych na 3 grupy: skomasowane (za jednym zamachem), oddalone o 1 dzień oraz o 30 dni. Wyniki są zadziwiające. Wszystkie grupy po miesiącu od ostatniej lekcji musiały napisać test. Grupa 1 otrzymała ponad 60% poprawnych odpowiedzi, grupa 2 otrzymała ponad 80% poprawnych odpowiedzi, a ostatnia, 3 grupa otrzymała ponad 90% poprawnych odpowiedzi. Ten eksperyment pokazuje, że nawet robiąc tak duże jak 30-dniowe przerwy w nauce, nasz mózg zapamiętuje więcej niż jakbyśmy uczyli się przy jednym długim posiedzeniu.
Naukowcy zauważyli, że najlepszym sposobem jest robienie sobie przerw od 10 do 20% całego czasu, który chcemy poświęcić na naukę. Dajmy na to, musimy nauczyć się słówek na kartkówkę za 7 dni – musimy robić powtórki materiału co około 1,5 dnia, aby nasz mózg miał odpowiednio długie przerwy. Jest to oczywiście tylko liczba, a najlepiej jest, gdy my sami zbadamy nasz organizm i sprawdzimy, jak długie powinny być przerwy pomiędzy kolejnymi sesjami nauki.
Podsumowując: rozproszona praktyka, bo taką fachową nazwę nosi ta metoda nauki, to nic innego jak podzielenie materiału do nauki na kilka sesji w systematycznych odstępach czasowych. Dzięki takiemu podejściu nasz mózg jest zmuszony za każdym kolejnym razem odświeżać sobie informacje zdobyte podczas poprzednich sesji, co jest niesamowitym narzędziem do powtórek, a oprócz tego sprawia, że zapamiętujemy na dłużej. Działa to przy nauce wszystkiego, nawet ćwiczeń fizycznych takich jak kroki taneczne. Naukowcy twierdzą, że raz przerobiony materiał za pomocą tej metody wymaga jednej powtórki na rok, aby stale móc go pamiętać.
Na co więc czekać? Weźcie swoje wcześniej przygotowane fiszki, podzielcie je na części i ustalcie czas, który chcecie poświęcić na naukę danego materiału. Wtedy bez większych problemów będziecie w stanie ustalić przerwy pomiędzy sesjami. W przypadku małych objętościowo materiałów zalecane są krótsze przerwy. Do dzieła!
See you next week!
Dan
Jeżeli macie jakieś pytania SKONTAKTUJCIE się z nami!
Sprawdźcie naszą OFERTĘ!